JEZUS MÓJ DOBRY PASTERZ „Pan moim pasterzem, nie brak mi niczego (…)” Psalm XXIII – niesłychanie aktualny w obecnym czasie, w chwilach które nie należą Mar 11, 2022 - This Digital Prints item by SunscapesArt has 64 favorites from Etsy shoppers. Ships from United States. Listed on Jan 25, 2023 O ojcu dziecka nie chce rozmawiać. Często rozmawia przez telefon. Moją uwagę zwraca ilustracja na ekranie jej smartfona – Słowianka z opaską w kolorach białoruskiej flagi, trzymając ukraińską flagę, dzielnie kroczy przez płomienie. Choćbym kroczył ciemną doliną, zła się nie ulęknę… Ukraińskie koty to osobny temat. Zła się nie ulęknę I nie klęknę Pan nie jest moim pasterzem A niczego mi nie brak Nie przynależę i nie wierzę I chociaż idę ciemną doliną Zła się nie ulęknę i nie klęknę Nie klęknę Pan nie prowadzi mnie Sama prowadzę się Jak chcę, gdzie chcę Pan nie prowadzi mnie Sama prowadzę się własną drogą Zawsze obok Pan nie Re: I choćbym kroczył ciemną doliną zła się nie ulęknę Autor: ~CDBalon 2022-05-19 11:37 1 Treści na Forum Bankier.pl (Forum) publikowane są przez użytkowników portalu i nie są W Biblii jest wiele wersetów mówiących o tym, jak Bóg pomaga ludziom w trudnych chwilach. Jednym z najbardziej znanych przykładów jest Psalm 23, w którym Dawid mówi: „Choćbym szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną; Twoja laska i Twoja laska pocieszają mnie”. Bóg pasterzem i gospodarzem Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć: orzeźwia moją duszę. Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię. Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Tekst piosenki: This is a black, black ski mask song. So put all of your anger on. In the truly gruesome do we trust. I will always land on you like a sucker punch. Singing I am your worst, I am your worst nightmare. I am your worst, I am your worst nightmare. If you knew, knew what the blue birds sing at you. Niczego dziś mi nie braknie. Duszę moją pokrzepiasz Twa obietnica jest pewna Bezpieczną mnie drogą prowadzisz Pocieszasz, gdy smutek na twarzy. Choćbym szedł ciemną doliną Zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną Choćbym szedł ciemną doliną Zła się nie ulęknę, bo Tyś ze mną jest. Oliwą mą głowę namaszczasz (4) Choćbym nawet szedł ciemną doliną, Zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną, Laska twoja i kij twój mnie pocieszają. – Warszawska (4) I choćbym musiał zstąpić w otchłań bez światła, nie zlęknę się niczego, bo Ty jesteś przy mnie. Twój kij i laska pasterska są mi pokrzepieniem. nloW. Spektakl „Żyd – Wieczny Tułacz” będzie można zobaczyć w Ośrodku Edukacyjno-Muzealnym Świętokrzyski Sztetl w Chmielniku. Jest to muzyczno-poetycka wędrówka po tradycji, zwyczajach i historii wystawią: krakowska grupa muzyczno-teatralna Hamesh, Chór JCC Kraków i muzycy Piwnicy pod Baranami. Widowisko powstało w oparciu o znaną od XII wieku legendę, której główny bohater zgubił śmierć i jest skazany na tułaczkę, aż do skończenia świata. Znane utwory w spektaklu będą przeplatać się z tekstami poetyckimi i fragmentami autentycznych, dawnych wykona słynny 23 Psalm Dawidowy, ze słowami „choćbym kroczył ciemną doliną, zła się nie ulęknę”. Usłyszymy też utwory, które powstały dla potrzeb spektaklu. Stworzył je kompozytor Andrzej Zarycki, od lat związany z Piwnicą Pod Baranami. Widowisko, które było prezentowane w wielu miastach Polski, a także w Holandii, Szwajcarii i USA zakończy się wspólnym zostanie wystawiony 15 czerwca o Będzie elementem dwudniowego Festiwalu Kultur w Chmielniku. Bilety na widowisko są dostępne w Ośrodku Edukacyjno-Muzealnym „Świętokrzyski Sztetl”. Data dodania: 2020-01-01 14:18:00 Tagi: #I #choćbym #ciemną #doliną #nie #się #szedł #ulęknę #zła #paragonu #Miotły #Mikrofale #Prof. #Węgier #te #Nudzimy #broda #Dżejsiki #4 #Słuchaj #Wyraża #Wypijmy #gimbazy #Putinowi Ilość wyświetleń obrazka: 875 REKLAMA Wróc na stronę głównąZobacz także: IQ psa Cieszmy się z małych rzeczy Żul xD Widzisz? A później mnie pyta dlaczego z nią nie śpię... Każdy Polak w tej sytuacji Co za widok Kiedy dostanę wypłatę REKLAMA Tytułowe słowa pochodzą z Psalmu 23. Psalmista, używając metafory "ciemnej doliny", wskazuje na niezrozumiałe, trudne i bolesne doświadczenia ludzkiego życia. To one sprawiają, że we wszystkich fazach egzystencji człowieka dochodzi do głosu uczucie lęku. Ujawnia się ono szczególnie wówczas, gdy w jakiś sposób zagrożona staje się fizyczna lub psychiczna integralność osoby. Jednak z racji cielesnego, śmiertelnego charakteru ludzkiego bytowania na ziemi lęk nierozerwalnie wiąże się z życiem każdego człowieka, przybierając rozmaite formy i stopnie natężenia. Nadal aktualne jest więc pytanie: Jak nie poddać się lękowi? Szukając odpowiedzi na to egzystencjalne pytanie, sięgnijmy po słowo Boże, jakie na temat ludzkiego lęku przekazuje nam Pismo Święte. A ponieważ lęk w Biblii to bardzo złożona emocja, przejawiająca się w ogromnej ilości podmiotów i sytuacji, zwrócimy uwagę przede wszystkim na kwestie związane z jego przezwyciężaniem. Lęk jako skutek grzechu Dla zrozumienia lęku na stałe wpisanego w doczesne życie człowieka należy uświadomić sobie fakt, że po raz pierwszy pojawia się on w Biblii w opisie sytuacji po grzechu pierwszych ludzi w ogrodzie Eden. Przyznaje się do niego Adam, który na pytanie Boga: Gdzie jesteś? odpowiada: Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się (Rdz 3, 9-10). W świetle tych słów ludzką tożsamość po grzechu charakteryzują trzy elementy: świadomość nagości, uczucie lęku i postawa ukrycia się. Przed grzechem nagość Adama i Ewy była czymś pozytywnym, czymś, co pozwalało im być na obraz Boga poprzez przyjmowanie i realizowanie Bożej koncepcji życia. Z racji porządku w ludzkiej naturze nie był im potrzebny wstyd, by chronić ludzkie wartości przed znieważeniem. Zmiana w ich sposobie przeżywania nagości nastąpiła dopiero po przekroczeniu Bożego przykazania. Człowiek sięgając po życie poza przykazaniem Boga i absolutyzując siebie, wszedł w doświadczenie lęku będącego skutkiem zaburzenia relacji. Przez grzech postawił bowiem samego siebie poza przestrzenią czystych osobowych relacji z Bogiem oraz z drugim człowiekiem. Wskutek tego nagość poza więzią osobową przemieniła się w słabość wywołującą zagrożenie i uczucie lęku. Zewnętrznym przejawem lęku, a zarazem nieudaną próbą uwolnienia się od niego, staje się ucieczka ludzi przed Bogiem i chęć ukrycia się przed Nim w ogrodzie. A ponieważ ogród przestał już być obrazem intymnej relacji z Bogiem, człowiek -poza tą relacją - może doświadczać jedynie lęku. Nie powoduje go jednak bliskość Boga ani Jego zachowanie, jak fałszywie tłumaczy się Adam, ale ludzki grzech. Ulegając szatańskiej pokusie, by być "jak Bóg" (por. Rdz 3, 4-5), człowiek odłączył się od Dawcy życia i traktując Go jak rywala, popadł w konieczność obrony swego życia, by zachować je tylko dla siebie. Fałszywe powody lęku odsłania przed Adamem sam Bóg, który przezwyciężając zaistniały po grzechu dystans, komunikuje się z nim za pomocą głosu. Poprzez pytanie: Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść? (Rdz 3, 11) - Bóg odkrywa przed nim prawdziwy powód lęku i zaprasza go, by przyznając się do grzechu, ponownie nawiązał z Nim zerwaną relację. Po grzechu pierworodnym jedynie w ten sposób - poprzez zainicjowane przez Boga dzieło odkupienia - możliwe będzie pokonanie grzechu ijego skutków. Jednak uczucie lęku już do końca będzie towarzyszyć ludzkim dziejom, tak by każdy człowiek w porę mógł zauważyć swój grzech i w bojaźni Bożej powracać do swego Stwórcy i Zbawiciela. Lęk jako odmowa pomocy rozumu W naszej refleksji biblijnej na temat lęku nie możemy pominąć Księgi Mądrości, w której znajduje się jedyna w całej Biblii definicja tego ludzkiego uczucia: Bo strach to nic innego jak zdradziecka odmowa pomocy rozumu, im zaś mniejsze jest wewnątrz oczekiwanie [pomocy], tym bardziej wyolbrzymia nieznaną, dręczącą przyczynę (Mdr 17, 11-12). Bezpośrednim kontekstem przytoczonej tu biblijnej definicji lęku jest szerszy fragment tekstu będącego relekturą egipskiej plagi ciemności w związku z wydarzeniem Wyjścia (por. Mdr 17, 1 - 18, 4). Pogrążeni w niej Egipcjanie wraz ze swoimi magami stają się typem ludzi bezbożnych wydanych na łup wszechogarniającego ich lęku. Według Księgi Mądrości lęk to zdradziecka odmowa pomocy rozumu. Pomoc ta pochodzi z oskarżającego sumienia, będącego rodzajem dzwonka alarmującego człowieka o jego przewrotności. Nawet jeśli on nie chce przyznać się do winy, sumienie przywołuje go do odpowiedzialności. Jednak porzucenie własnych możliwości rozumowych sprawia, że człowiek pogrąża się w lęku. W ten sposób pozbawia się zdolności oceny wydarzeń i możliwości rozpoznawania przyczyny wywołującej lęk oraz rzeczy nieprzewidywalnej (por. Mdr 17, 13-14). Dla autora Księgi Mądrości plaga ciemności służy ukazaniu stanu duszy ludzi bezbożnych, poddanych terrorowi strachu. Chcąc uwolnić się od niego, wydani na jego łup, uciekają przed wieczną Opatrznością, ukrywając przed Nią swoje grzechy (Mdr 1 7, 2-3). Jednak ucieczka okazuje się niemożliwa, gdyż lęk paraliżuje każdego człowieka i czyni go więźniem samego siebie. Niewłaściwym sposobem uwolnienia się od lęku jest też szukanie ratunku w magii, która chce zapanować nad Bogiem, przywłaszczając sobie moc uzdrawiania chorej duszy człowieka. Popadnięcie w lęk magów Egiptu potwierdza, że magia nie jest w stanie zapanować nad ludzkim lękiem. Jedyny sposób przezwyciężenia lęku to porzucenie własnej niegodziwości. Jeśli autor Księgi Mądrości ukazuje lęk bezbożnych jako antycypację o wiele okropniejszego lęku, jakiego będą doświadczali w dni sądu, to chce podkreślić, że lęk jest zaproszeniem do nawrócenia. Sam w sobie stanowi już w jakiś sposób karę, a będąc ostrzeżeniem przed karą wieczną, tym bardziej przynagla do nawrócenia. Dla autora Księgi Mądrości nawet śmierć ostatecznie nie może rodzić lęku, gdyż nie jest częścią Bożego planu zbawienia. Wszelkie ciemności i ludzkie lęki eliminuje Boże światło, stając się dla wierzących przewodnikiem ku wiecznej szczęśliwości. Lęk i zaufanie do Boga Po ukazaniu genezy i istoty ludzkiego lęku w Biblii trzeba nam przywołać wyznanie wiary Psalmisty będące dalszym ciągiem tytułowych słów naszego rozważania: zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną (Ps 23, 4). W ten sposób modlący się Psalmista wyznaje, że żadne zło nie pogrąży go w lęku, gdyż doświadcza opieki Boga. Użyte przez niego słowa: Ty jesteś ze mną są znaną z Biblii formułą opieki i błogosławieństwa Boga. Dla szerszego zilustrowania tej prawdy Psalmista wykorzystuje najpierw obraz pasterza, a następnie hojnego gospodarza domu. W ten sposób poucza nas, że pod opieką Boga, który jak pasterz nas prowadzi, ochrania i broni, pośród zła zawsze możemy odnaleźć oparcie i pewność zbawienia. Dodatkowo ukazuje to obraz uczty w domu Bożym kończący życiową wędrówkę naznaczoną dobrocią i łaską Boga, aż po miłosne obcowanie z Nim w wieczności (por. Ps 23, 5-6). Tak pięknie nakreślona perspektywa ludzkiego życia, mimo ciemnej doliny, jakiej ziemskie pielgrzymowanie nam nie oszczędza, zachęca do wielkiej ufności Bogu. To także zasadnicza odpowiedź całej Biblii na pytanie: Jak radzić sobie z lękami? Otóż, kiedy rodzą się one w nas pod wpływem różnego rodzaju zła, przeciwności i zagrożeń, wówczas otwiera się przed nami możliwość zaufania Bogu. Nie może to być jednak postawa niewolnika wynikająca jedynie z lęku i strachu o własne życie, ale ufne, miłosne powierzenie się Bogu wewnątrz aktualnie przeżywanego przykrego osobistego doświadczenia. Ocalające nas zaufanie Bogu nie może jednak zrodzić się z nas samych, a jedynie poprzez otwarcie na przychodzące z zewnątrz słowo Boże. Istotną jego treścią pozostaje zawsze podtrzymujące i umacniające: "Nie bój się!", "Przestań się lękać!". Te słowa zapewniają, że towarzyszy nam obecność Boga, która skutecznie nas osłania, będąc gwarancją zwycięstwa i wyzwolenia z niebezpieczeństwa. Zagrażające człowiekowi realne zło nie jest w stanie go pokonać, gdyż ochrania go sam Bóg. Zwykle w doświadczeniu lęku człowiek ma tendencję do zamykania się w sobie. Tymczasem słowo Boże przynosi obietnicę zmiany przerażającej go sytuacji. Otwiera na nadzieję opartą na wiernym i miłosiernym Bogu. Często obok zaproszenia do pozbycia się lęku poprzez zaufanie Bóg daje człowiekowi także znaki, by go podtrzymać, wzbudzić w nim jeszcze większą ufność i zdolność do słuchania. Same znaki nie zastępują jednak wiary. Przyjęcie znaku wymaga bowiem radykalnej ufności opartej nie tyle na samym znaku, co na słowie Bożym. Budzące zaufanie słowa Boga: "Nie bój się!, "Przestań się lękać!" pojawiają się w Biblii zwłaszcza w sytuacjach, kiedy wierzący i wybrańcy Boga przeżywają trudne, często dramatyczne chwile związane czy to z ludzką egzystencją, czy też z wyznaczoną im misją. Bóg objawiając się im, podtrzymuje ich na duchu i umacnia wiarę, przez co usuwa paraliżujący lęk, niepewność i wątpliwości. Wymownym przykładem tego jest postać Proroka Jeremiasza, który od początku swej misji staje wobec wyboru między lękiem przed ludźmi a zaufaniem Bogu i Jego słowu. Rodzący się z tego kryzys Prorok rozwiązuje, oddając swą posługę Bogu, modląc się za nieprzyjaciół i odnawiając swoje powołanie. Bóg będąc ucieczką dla Proroka, równocześnie stał się przyczyną jego nieszczęść. W ten sposób życie Jeremiasza było próbą jego wierności Bogu, a równocześnie lekcją trudnej do przyjęcia prawdy, że Bóg zanim coś zbuduje i zasadzi, wpierw musi zniszczyć i zburzyć (Jr 1, 9-10). Stąd wypływa wniosek, że taki styl Bożego działania domaga się nie tylko od Proroka, ale od każdego wierzącego, szczególnej bojaźni Bożej i wielkiego zaufania wobec niezbadanych wyroków Jego świętej i zbawczej woli. Odwaga dawania życia Doświadczenie ludzkiego lęku, które zostało włączone w zbawcze orędzie Boga już na etapie Starego Testamentu, dzięki Jezusowi Chrystusowi w pełni otrzymało swą ewangeliczną wymowę. Samo przyjście Jezusa na świat ściśle wiąże się ze znanym biblijnym wezwaniem: "Nie lękajcie się!". Bóg kieruje je do Józefa, Maryi i pasterzy. Kiedy Jezus rozpoczął publiczną działalność, sam posługiwał się nim przy okazji cudów, a szczególnie w relacjach z uczniami. Po Zmartwychwstaniu Jezusa wezwanie: "Nie lękajcie się!" pojawia się również w trakcie kolejnych Jego spotkań z uczniami. Znamienne jest to, że ewangeliczne wezwanie: "Nie lękajcie się!" zawsze łączy się z zaproszeniem do wiary i zaufania w zbawcze posłannictwo Jezusa. Wystarczy choćby powołać się na wydarzenie uciszenia burzy. W nim bowiem, po dokonanym cudzie, za pomocą pytania: Czemu tak bojaźliwi jesteście? (Mk 4, 40), Jezus zwraca uwagę uczniów na ich życiowe doświadczenie lęku. W tym przypadku nie można go identyfikować ze strachem przed burzą, ponieważ istnieje nadal, nawet po jej uciszeniu. Jezusowi chodzi więc o wszystkie niebezpieczeństwa i zagrożenia, na jakie narażeni są Jego uczniowie. Każde wejście w doświadczenie wywołujące lęk stawia pod znakiem zapytania ich wiarę w Jezusa jako wybawiciela. Wskazują na to Jego kolejne słowa: Jakże wam brak wiary! (Mk 4, 40). Z takiego zestawienia wynika, że Nauczyciel wychodząc od dramatycznego, życiowego doświadczenia uczniów, uczy ich refleksji nad jakością wiary. Jej skuteczność szczególnie ujawnia się w momentach radykalnej niemożności, kiedy górę biorą uczucia lęku i trwogi o swoje życie. Jezus nie tyle chce ujawnić brak wiary swoich uczniów, ile raczej ukazać im perspektywy dalszej jej formacji w Jego szkole. Staje się ona możliwa dzięki odważnej konfrontacji między doświadczeniami lęku i wiary. W tym procesie chodzi jednak o to, by zrozumieć, że istota lęku tkwi w braku przylgnięcia do Jezusa. Bez względu na okoliczności życia, to On zawsze winien być dla uczniów jedynym punktem odniesienia. Od doświadczania Jego zbawczej obecności zależy bowiem ich zdolność do wytrwania we wszystkich życiowych próbach i przeciwnościach. Przez to, że Jezus sam zaznał lęku wobec zdrady, hańbiącej męki i śmierci, wobec milczenia Boga, i wziął to wszystko na siebie, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają (Hbr 5, 9). W Chrystusie Zbawicielu nasz ludzki lęk nabiera więc wyjątkowego znaczenia. Nie chodzi jednak o jakieś zewnętrzne znaczenie, ale o możliwość wejścia w doświadczenie krzyża, by lęk przemieniać od wewnątrz dynamiką Chrystusowej miłości. Wówczas lęk otrzymuje wartość zbawczą. W nim realizuje się własne zbawienie, daje też możliwość cierpienia za innych. Odnajdywanie siebie pośród naszych lęków zawsze jednak dokonywać się będzie w napięciu między tym, co bolesne i trudne, a tym, co nowe i trwałe. Nie należy się więc bać czekających nas zmagań naznaczonych nowymi lękami. Tak naprawdę wyzwalają one w nas energię potrzebną do działania i przyczyniają się do wzrostu w doskonałości. Ilekroć przychodzi nam przeżywać różnego rodzaju lęki, możemy odkrywać swoją bezbronność i słabość. Takie odkrycie nie może nas jednak przygnębić i pogrążyć, ale winno pomóc w podjęciu nowej decyzji wiary i uczestnictwa w krzyżu Chrystusa. To najpewniejszy sposób, by wzrastać w męstwie, chrześcijańskiej mądrości i tak wydoskonalić się w miłości, by już się nie lękać (por. 1 J 4, 18). Ks. Stanisław Haręzga (ur. 1949), biblista, wykładowca na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, moderator Dzieła Biblijnego im. Jana Pawła II w Archidiecezji Przemyskiej. Ostatnio opublikował: Co znaczy być z Jezusem? Warsztaty biblijne o drodze ucznia w Ewangelii według św. Marka. Nie wierzyłem w Boga i inne tego typu baśnie. Tylko że Bóg zaczął działać. Od razu. Zaczęły się dziać małe cuda – mówi Bartosz Konopka, reżyser filmu „Krew Boga” (od 14 czerwca w kinach). 14 czerwca do kin wchodzi „Krew Boga” w reżyserii Bartosza Konopki. To film o krzewieniu chrześcijaństwa, który pokazuje, że poszukiwanie Boga jest wejściem na krętą drogę pełną pułapek. W wywiadzie dla serwisu Konopka odpowiada na pytanie, czy takie ujęcie tematu zachęci widzów do duchowych Konopka: Bóg nie obiecuje nam, że zabierze cierpienia„Poszukiwanie Boga jest tak samo trudne i bolesne jak samo życie. Bóg nie obiecuje nam, że zdejmie przeszkody i cierpienia. Dlatego używamy kluczowego psalmu w filmie: Choćbym kroczył ciemną doliną śmierci, zła się nie ulęknę, bo ty jesteś ze mną. To nam obiecuje Bóg przez Chrystusa: nie zabiorę ci cierpień, ale będę przy tobie, tak żebyś mógł przez nie przejść. Nigdy cię nie opuszczę, zawsze będę cię wspierał. Nie bój się. Przechodź przez ciemną dolinę z pełną odwagą, żyj pełnią życia, bo do tego cię powołałem” – mówi dzisiaj, w takich bezpiecznych i naiwnych czasach, chcemy żyć kolorowo jak dzieci. Mamy masę znieczuleń, iluzji i samoooszukiwania. A to nie o to chodzi. Tylko konfrontując się z trudnościami rozwijasz się i masz szansę pokonywać swoje słabości, ograniczenia. Życie jest tak samo trudne jak w średniowieczu, wybory są te same, dlatego warto się tam wybrać, żeby z większą intensywnością zobaczyć swój „Krwi Boga” o filmie i o swoim nawróceniuKonopka otwarcie wyznaje, że „Krew Boga” to dzieło jego życia i że Pan czuwał nad ekipą filmową w trakcie realizacji. Sam reżyser pracując nad produkcją przeżył nawrócenie. Ale był to dość zawiły proces. Sam tak o tym opowiada:Pracuję nad tym filmem od 7 lat. Powstawał jako mój sprzeciw wobec Kościoła, który mówi nam, jak mamy żyć, a sam nie daje przykładu do naśladowania. Jako sprzeciw wobec autorytarnych instytucji i systemów, które narzucają swoją ideologię. Wobec braku dialogu, władzy, przemocy. Dzisiaj myślę, że pod spodem, najgłębiej było rozczarowanie Bogiem, który mnie nie słyszy. Przez te 7 lat przeszedłem przez poważny kryzys w moim życiu (…). Straciłem kontrolę nad swoim życiem, zalewała mnie złość, rozczarowanie, frustracja, zła energia, która demolowała życie i kontakty z ludźmi. Docierasz do najgłębszej pustki w swoim sercu, której nie jest w stanie zapełnić żaden człowiek. I tam, na dnie ciemnej studni, Bóg najchętniej wyciąga po ciebie rękę. A może po prostu miałem już dość i oddałem kontrolę. Potrzebowałem jakiejś siły wyższej, która mnie wyciągnie. Czułem, że nic innego nie pomoże. Zacząłem rozmawiać ze swoją siłą wyższą, a może na początku z samym sobą, no bo wciąż nie wierzyłem w Boga i inne tego typu baśnie. Tylko że on zaczął działać. Jak relacjonuje Konopka w rozmowie z Sylwią Krasnodębską, zaczęły się dziać małe cuda. „Puściła tama trzymanych od lat emocji. Pojawiła się nowa wrażliwość, na ludzi, na zdarzenia, na najprostsze rzeczy. Jakby mi spadły łuski z oczu. Odpuściła złość i niechęć, zacząłem się karmić każdym dniem, drobnym słowem, uśmiechem, zacząłem dostrzegać z wielką intensywnością rzeczy, których wcześniej nie widziałem, albo mijałem obojętnie. Pojawiła się nowa wrażliwość. Coraz więcej rozmów, spotkań, obserwacji zaczęło mnie wypełniać, poruszać. Czułem jak mi pęka lód w sercu, jak serce zaczyna szybciej bić” – opowiada o scenach okrucieństwa w filmie „Krew Boga”Bartosz Konopka zapewnia, że praca nad filmem była katalizatorem jego przemiany. Przygotowując produkcję krążył wokół tematu wiary, czytał książki, oglądał filmy, rozmawiał o myślę, że Bóg mówił do mnie: no kolego, chcesz się zająć Mną, chcesz zgłębić temat wiary, to zapraszam, ale na poważnie i do końca. Nie wystarczy krytyka Kościoła, zobacz też drugą stronę medalu. Zobacz, że dookoła jest wymiar duchowy, tylko musisz wykonać krok na drugą stronę lustra. Wystarczy się odważyć zrobić ten jeden krok. Wokół nas jest wielka miłość, tylko czasami jej nie dostrzegamy latami, całe życie. Boimy się zaryzykować. Często ryzykujemy, kiedy już znikąd nie ma pomocy. Tak było ze mną. W „Krwi Boga” jest wiele scen okrucieństwa. Reżyser tak to komentuje: „Niestety w filmach religijnych przyjemne oznacza często nudne i naiwne. Dramaturgia opiera się na konflikcie, napięciach i tarciu. To skrót naszego życia, mitycznej drogi bohatera. Musi być konflikt, wtedy opowieść nas wciąga i staje się ważna, bohater może się skonfrontować ze sobą i innymi, wychodzi z tego starcia albo zwycięsko albo z nauką. To są prawidła opowiadania historii od tysięcy lat”.Czytaj także:Robi film o nawracaniu w średniowieczu i… sam się nawrócił. Bartosz Konopka o „Krwi Boga”Czytaj także:Modlili się tu Sinatra, Crosby, Valentino… Poznaj kościół gwiazd Hollywood [zdjęcia]Czytaj także:Andrzej Sowa: Złamałem wszystkie przykazania, ale Bóg uczynił dla mnie cud [wywiad]